I żeby tak każdego dnia znaleźć chwilę dla siebie nawzajem.
Na porannego całusa. Na “miłego dnia Kochanie” rzuconego gdy już jest się prawie spóźnionym.
Na telefon w ciągu dnia, albo i dwa lub ze trzy nawet, aby spytać jak mija dzień i co tam słychać.
Na sekundę ciszy po obiedzie przy herbacie.
A nade wszystko, gdy już cały harmider ucichnie, a we wszystkich sypialniach oczęta zamknięte zostaną, główki pogłaskane i ucałowane, a bajki poczytane, na wspólny spacer z psami, na kawę na werandzie i rozmowę spokojną.
I żeby zawsze nam się chciało przynieść temu drugiemu tą kawę skoro samemu sobie się robi. I zapytać czy chce gryza kanapki.
I opowiadać sobie durnowate dowcipy. I śmiać się z tych samych programów w telewizji.
I niezmiennie być dla siebie przyjaciółmi zakochanymi po same uszy.
Na zdjęciach biurko, które przeszło małą renowację – specjalnie dla Misi. Już od ponad miesiąca ten komplet wraz z komodą stoi w Jej pokoiku, ale dopiero dzisiaj udało mi się uwiecznić je na zdjęciach. Oczywiście ostatnie zdjęcie to biureczko przed tym, jak wpadło w moje ręce. Kolorystyka typowo dziewczęca, motyw sowi na zamówienie Pierworodnej :))))
Witaj metamorfoza biurka cudowna 🙂 Ale treść posta po prostu za serce chwyta 🙂 Przepięknie napisałaś o rodzinie i drugiej połówce 🙂 Mają wielkie szczęście, że jesteś z nimi 🙂 Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie http://kuferinspiracji.blogspot.com/ 🙂
Dziękuję pięknie 🙂
Dziękuję pięknie 🙂
Transformacja biurka wyszła świetnie!!! A i słowa o rodzinie piękne 🙂
🙂
🙂