Powstał więc blog….
W sumie dla mnie nic nowego… pisałam pamiętniki już, jako mała dziewczynka.. ale to tylko dla siebie… teraz jest szansa, że przeczyta to ktoś jeszcze poza mną… może ktoś kogo nie znam… więc na pewno nowa przygoda dla mnie.
Po co w ogóle pisać do szerszego grona, czy te myśli nie mogą pozostać w głowie… chyba nie, tych myśli mam tyle że po prostu muszę je gdzieś porządkować. Siedzę po nocach w pracowni, tworzę, maluję, kleję, szlifuję, słucham muzyki, czasem w tle gra telewizor… w dalszym tle słychać szlifierkę w warsztacie Macieja, dzieci śpią na górze, czasem któreś się przebudzi.. ale ogólnie mam dużo czasu na produkcję myśli…
Podobny czas “wolny” miałam gdy urodziła się Misia, najwięcej podczas nocnych karmień. Z zegarkiem w ręku co 3 godziny zasiadałam w prawie wygodnym fotelu z moją kruszynką na rękach i próbowałam nie zasnąć… wtedy, jak patrzyłam na tą Jej malutką buzię, na rączki … miałam tyle myśli w głowie, chciałam gdzieś spisać jak bardzo zmieniła moje życie, jak sprawiła że wreszcie nabrało odpowiednich barw, jak bardzo Ją kocham, że jestem w stanie oddać za Nią życie…. chciałam żeby to kiedyś mogła przeczytać, dowiedzieć się i żeby to Jej dało siłę i moc bycia kim tylko w życiu zechce….
Wtedy tego nie spisałam
Urodził się Aleks… i znowu te same myśli w głowie, w tym samym czasie i potem znowu żal, że tego nie spisałam…
Więc spiszę… :))))))
Na zdjęciach Misia zdobiąca nasz garaż 🙂