Uwielbiam w ten sposób pracować… w tle cicho gra Rock Radio, okno uchylone i do pracowni wpada lekki chłód sierpniowej nocy oraz “śpiew – muzyka” cykad… uwielbiam je.. a ja kończę dwa kuferki ślubne …. i jakoś tak mi się przypomniał mój własny ślub 🙂
Piękne chwile, które pamięta się na zawsze… u mnie było zero stresu, od rana razem z Mamą, fryzjerką i makijażystką “bawiłyśmy się” w hoteliku, w którym miało odbyć się nasze wesele… czesanie, malowanie, śmiechy i rozmowy.. miałyśmy rewelacyjne humory… myślałam że będę się stresować.. a tu nic z tych rzeczy, w pełni zrelaksowana przybyłam w samochodzie ustrojonym w misie pod Kościól, aby złożyć tą jedyną, najważniejszą przysięgę….
I tak sobie marzę, aby moja Córka spotkała na swojej drodze faceta, który będzie dla niej pełnym oparciem, przyjacielem….. osobą która będzie ją kochać zawsze, obojętnie czy będzie mieć długie włosy czy się zgoli na łyso, czy będzie chuda czy przytyje jej się trochę, czy będzie tryskać energią czy może ogarnie ją czarna rozpacz….. Który będzie ją wspierać w realizacji swoich pasji…. Prawdziwego mężczyznę, który zakocha się w niej bez pamięci i będzie w nią wierzył gdy cały świat już przestanie … kto o nią zadba gdy mnie już nie będzie….
A że Misia wyrośnie na silną babkę tak jak jej mamusia to już wiem, a takie silne babki nie potrzebuja obok siebie chłopczyka do niańczenia, tylko partnera z prawdziwego zdarzenia, który zawsze da jej w odpowiednim momencie kopa w tyłek i z którym będzie mogła usiąść wieczorem na schodach, wypić coś dobrego, trochę pogadać, trochę pomilczeć i który zrozumie, że pomimo iż nie czytała Kinga to boi się tych dzieci kukurydzy… szczególnie, jak ta kukurydza rośnie tuż za miedzą 🙂
Do wykonania perełek używam perełek w płynie Perlen Pen marki Viva