Tak, jestem niezwykle nadopiekuńcza.
Zawsze zapinam dzieci pasami w fotelikach, nawet jak jadę 50 metrów do pobliskiego sklepu po chleb – po co? przecież to tylko parę metrów, nic się nie stanie… Ty zapinasz pasami, my przytrzymujemy na kolanach… eee tam bez przesady, przecież nie jedziemy autostradą… no coś Ty, zrób im fun… a tak, pas mamy luźny, bo on ciągle go wyciąga, no co zrobisz….
Ważniejsze od siedzenia do godziny 24:00 na rodzinnej imprezie jest dla mnie położenie dzieci spać o normalnej dla nich porze – patrz nawet nie da się dzieciom pobawić spokojnie, pobiegać…. specjalnie to robi, żeby być krócej na imprezie…
Ubieram czapki i chusteczki o każdej porze roku – matko jedyna przecież to tylko lekki wiaterek, ja chodzę bez czapki i bluzy i mi nie jest zimno…
Nie pozwalam pić coca-coli i mocno ograniczam słodycze – przecież coca-cola jest zdrowa na brzuszek, odbije jej się… na trawienie jest dobra… kupiłam Misi (1,5 roku) snickersa 😀
Nie pozwalam samemu oglądać obojętnie jakich bajek, oglądamy razem, towar jest reglamentowany i ściśle kontrolowany – no weź im włącz ten telewizor i choć porozmawiamy….
Nie daję grać w gry na telefonie i laptopie – że co????? przecież Misia ma już 5 lat
Trzymam się ściśle ustalonych godzin kąpieli i snu – dałabyś tym dzieciom trochę luzu….
Tak, jestem niezwykle nadopiekuńcza.
Nikt mi nie zagwarantuje, że jadąc 50 m do sklepu nie wyskoczy nagle zza zakrętu jakiś pijany idiota i uderzy w mój, bezpiecznie i wolno jadący samochód.
Nikt z moich współimprezowiczów nie wstanie do dziecka w nocy, ba nawet nikt nie przyjedzie do mnie o 6:00 rano, aby im zrobić śniadanie, pobawić się i pójść na spacer, abym mogła się wyspać.
Jakoś nie kojarzę tłumów w moim domu podczas choroby dzieci, które przewiał wiaterek… Oprócz mojej Mamy to nikt nie wpada z ciepłym obiadem, poprasować ciuchy, wyjść z psami, rzadko również odbieram telefony tych zatroskanych z pytaniem o zdrówko.
Zamiast wydawać pieniądze na dietetyków i dentystów wolę je przeznaczyć na inne przyjemności 😉
Już dzięki temu, że Misia oglądała cartoon network przez 30 minut miałam przez następne 2 miesiące każdą nockę z głowy, z jej koszmarami w tle.
Od gierek wolę czytać Im książki, czy książki są gorsze?
Moje dzieci potrzebują rutyny, ja też, szczególnie wieczorem. To ja je budzę rano i widzę te zaspane oczka…
Tak jestem niezwykle nadopiekuńcza i nie mam zamiaru się zmienić. Ty też nie musisz, wychowuj dzieci tak jak chcesz… nie musisz tak jak ja 🙂
Pozdrawiam ciepło. Będzie mi miło, jeśli pozostawisz jakiś ślad po sobie 🙂
Na zdjęciach kuferek na skarby dla Zuzi, bardzo delikatny, prosty, nie pstrokaty… taki miał być
Follow my blog with Bloglovin