I like to move it

Czas do spania….

Więc układam wszystkie farby w pracowni. Myję pędzle. Zamykam laptopa (to nie jest taka szybka czynność, muszę pozamykać setki okienek, pozapisywać pliki). Chowam zeszyt zamówień (ważna sprawa, jak zostanie na wierzchu do rana, dopadną go łobuzy i zakolorują cały). Porcjuję obiad na jutro dla Aleksa. Wlewam psom wodę na noc. Zanoszę uprasowane stosiki na górę. Układam ciuchy w garderobie. Składam ręczniki dzieci w łazience. Zbieram porozrzucane ubrania przed kąpielą. Układam zabawki na wannie. Wyrzucam pampersy, waciki i takie tam zgromadzone przez cały dzień. Idę ich przykryć, bo na pewno są rozkopani. Myję się. Kładę się do łóżka i układam w głowie plan dnia na jutro. Zasypiam po sekundzie. Niby sobota ale głupi sobie robotę zawsze znajdzie….

Pamiętam, jak przebywałam na urlopie (do cholery, jakiś dowcipniś nazwał ten czas urlopem) macierzyńskim zawsze miałam niecny plan iść spać, jak dziecię też zaśnie w ciągu dnia, bo przecież nocki wszystkie niepełnowymiarowe były. I codziennie podczas tej przedpołudniowej drzemki rzucałam się w wir sprzątania, prania, gotowania, układania, przenoszenia, zmywania i innego dziwnego ania, bo ciągle “coś” mi nie pozwalało spokojnie usiąść i podelektować się tą chwilą spokoju. Głupi sobie zawsze robotę znajdzie…

Maciej wracał z pracy i widząc szaleństwo w moich oczach brał dzieci na spacer, a ja miałam w tym czasie odpocząć. Ale jak można zasnąć, gdy łazienka nieposprzątana, kurze niestarte (nie chcą się zrolować same), pies niewyczesany, naczynia nie w zmywarce, a to jeszcze przetrę chociaż lustro. Ubrania poskładam. Odkurzę. A blaty w kuchni przetrę. Matko, jedyna kwiaty trzeba podlać, bo padły. O i zabawki, jak zwykle porozrzucane. Poukładam. Głupi sobie zawsze robotę znajdzie….

I kiedy tu usiąść. Pomyśleć. Podumać. Ułożyć sobie wszystko w głowie. Zaplanować. Podsumować?

Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat bo wysiadam na pierwszej stacji teraz tu…?

No to wysiadłam. Teraz mam czas na pomyślenie. Pobycie tylko ze sobą. Wyciszenie się. Spojrzenie z innej perspektywy. Docenienie.

I tak jestem w tej pracowni. Na własne życzenie dołożyłam sobie full innych spraw, nie rezygnując z tych poprzednich. Rozciągnęłam dobę i … dobrze mi z tym….. że sobie zawsze coś do roboty znajdę.

Na zdjęciach kolejne mebelki, które pojechały w świat….

  Follow my blog with Bloglovin

Oznaczone , , , , , , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Select your currency
PLN Złoty polski
EUR Euro