Docenić dzień za zwykłość, za normalność. Że za oknem deszcz i błoto niemiłosierne, a my w ciepłym domu, nic przez dach nie przecieka. Zupa bulgoce na kuchni, a my razem pieczemy ciasto.
Docenić dzień za to, że wreszcie się wyspaliśmy bo to sobota i budziki powyłączane i nie musiałam tych ciepłych buziek wyrywać ze snu, tylko mogły obudzić się kiedy chciały i jeszcze naprzytulać mogły się do woli.
Docenić ten gwar i charmider w każdym kącie domu. I to, że się kłócą i zdanie swoje mają. I kiedy drzwi trzaskają aż futryny trzeszczą. I później, jak jedno i drugie ochłonie i wychodzą i godzą się. A potem gdy coś wymyślą i jedno z nich schodzi i pyta czy mogą. I to pytanie drugiego “i co mama powiedziała?”.
Docenić ten brak czasu na wszystko, to że myśli i ręce non stop czymś zajęte. Że nie czeka mnie otchłań nic nierobienia i nudy.
Docenić wspólne śniadanie, gdy jeszcze w piżamach jajka na miękko stukamy i kawa pachnie.
Docenić to co się ma, cieszyć się tym. Pielęgnować w sobie, że dla nas to “niewiele” dla niektórych jest szczytem marzeń i nie myśleć ciągle więcej i więcej.
A na zdjęciach kuferek z metryczką, wreszcie zdobyłam się na samodzielny projekt metryczki i bardzo mi się to projektowanie spodobało, więc wprowadzam na stałe do oferty :)))))
dziękuję Ci za ten wpis, cieplej mi sie na duszy zrobiło, to bardzo mądre słowa, doceniajmy te nasze, zwykłe dni, pozdrawiam
A mi się od razu cieplej zrobiło, że komuś się to przydało 🙂 Również ciepło pozdrawiam 🙂